Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny jest jednym z dogmatów Kościoła Katolickiego – ustanowił go papież Pius XII 1 listopada 1950 r. w konstytucji apostolskiej „Munificentissimus Deus” (łac. Najszczodrobliwszy Bóg), w odpowiedzi m.in. na prośbę polskich biskupów. W czwartek 15 sierpnia przypada uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Główne uroczystości, z udziałem polskich biskupów, będą miały miejsce tradycyjnie na Jasnej Górze.

Zaśnięcie Matki Bożej

Na Wschodzie Wniebowzięcie nazywane jest do dzisiaj „Zaśnięciem Matki Bożej”. Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, obchodzona przez Kościół katolicki 15 sierpnia, sięga V wieku i jest rozpowszechniona w całym chrześcijaństwie. Jednocześnie należy zaznaczyć, że Nowy Testament nigdzie nie wspomina o ostatnich dniach życia, śmierci i o Wniebowzięciu Matki Bożej. Nie ma Jej grobu, ani Jej relikwii. Ale od początku dziejów Kościoła istniała żywa wiara, że Maryja „wraz z ciałem
i duszą” została wzięta do nieba. Uroczystość Matki Bożej Wniebowziętej ma swoje początki w Kościele wschodnim, który wprowadził ją w 431 roku. Kościół łaciński (rzymski) obchodzi Wniebowzięcie (Assumptio) Maryi od VII wieku. Pisma teologiczne potwierdzają, że liczni święci, m.in. Grzegorz z Tours, Albert Wielki, Tomasz z Akwinu i Bonawentura często rozważali wzięcie Maryi z duszą i ciałem do nieba. Tradycja ikonograficzna przedstawia ciało Matki Bożej, unoszone w promienistym świetle przez aniołów do nieba.

Miesiące wakacyjne są dla wielu okazją do spędzenia większej ilości czasu na powietrzu. Nad morzem, w górach, nad jeziorem lub po prostu bliżej natury w parkach, na działkach czy miejskich ogródkach. Przy udanej pogodzie, z niejednego, na co dzień zagonionego serca i głowy, zaczyna wydobywać się dziękczynienie za piękno świata. Otaczająca przyroda staje się okazją, by na nowo przypomnieć sobie o Stwórcy, a przede wszystkim o Jego hojności, bo przecież mogłoby być mniej zapierających dech widoków, zaskakujących w różnorodności zwierząt, czy ciekawych roślin. Bóg jednak nie ma miary w swojej miłości, nie ma więc i miary w hojności tego co robi dla swoich stworzeń. Co to ma wspólnego z Wniebowzięciem Najświętszej Maryi Panny? Otóż właśnie przypominając sobie prawdę o końcu życia Maryi, na nowo cały Kościół chce uwielbiać tą nieskończoną hojność Boga. Maryja jest tym ze stworzeń, w którym szczególnie zaskakuje pomysłowość i wielkoduszność Opatrzności. Zostaje zachowana od grzechu,
ze względu na przygotowane jej zadanie bycia Matką Boga, wzięta do nieba, ponieważ, jak komentował to kilka lat temu papież Franciszek: „Jako pierwsza przyjęła i wzięła w ramiona Jezusa, gdy był jeszcze dzieckiem, i jest pierwszą, która została przyjęta w Jego ramionach, aby być wprowadzoną do wiecznego królestwa Ojca.” To co być może ciągle powinno zaskakiwać, gdy rozważa się życie Maryi, to harmonijne połączenie pokory człowieka i łaski danej przez Boga. Matka Boża nic nie zrobiła, by Bóg uwolnił ją od grzechu pierworodnego, zapewne nie wyszła też do Niego z propozycją, że jej zdaniem, jest najlepszą kandydatką na matkę Syna Bożego. Co bynajmniej nie jest jednoznaczne z biernością, czy brakiem osobistego zaangażowania
w historię zbawienia. Wręcz przeciwnie, Bóg, gdy uwalania człowieka od grzechu przywraca mu wolność, na nowo uzdalnia go do aktywności współdziałania z Nim.

Pokora Maryi nie jest więc jakąś zahukaną nieśmiałością, czy spuszczaniem głowy, ale to odważne przyjęcie tego, co Bóg chciał jej dać. O tym jakiej odwagi to od niej wymagało i jakie miało czasem dramatyczne, bolesne konsekwencje mówią fragmenty Ewangelii. Maryja pokazuje nową jakość pokory – to przyjmowanie Bożych darów, by być zdolnym do współdziałania,
do stania się taką, jaką chcę ją mieć Ojciec. Koniec jej życia, tajemnica wniebowzięcia jest konsekwencją tej postawy przyjmowania, otwartych rąk, by Bóg mógł w nie włożyć taką łaskę, jaką właśnie chce. Syn bierze w ramiona swoją Matkę, która przecież nieraz Jego w swoich trzymała. A Maryja, w swej odważnej pokorze, nie wyrywa się „sama wejdę”, tylko pozwala na kolejny cud.